Niemcy

W majowym wydaniu naszego periodyku przybliżyliśmy Wam południowego sąsiada Holandii – Belgię. Naszą ideą było krótkie omówienie historii państwa, jego ustroju i przede wszystkim pokazanie Belgów oczami Holendrów oraz tego jak Belgowie sami postrzegają swojego najbliższego sąsiada. Staraliśmy się relacje holendersko-belgijskie pokazać trochę z przymrużeniem oka. W tym wydaniu uwagę swą skupimy na kolejnym sąsiedzie Królestwa Niderlandów – Niemcach.

W naszym mniemaniu Holendrów i Niemców więcej łączy niż dzieli. Mają wspólne germańskie pochodzenie, stosunkowo podobne języki i wielowiekowe sąsiedztwo. Na pierwszy rzut oka Holendrzy i Niemcy traktują się nawzajem z szacunkiem i sympatią . Co roku tysiące Holendrów jeździ do Niemiec w celach wypoczynkowych i nie tylko. Pytani o Niemców, Holendrzy wskazują na czystość, porządek i zwyczajowy „pruski dryl”. Dla Niemców z kolei Holendrzy są oznaką luzu i spokoju.

Jednakże na relacjach holendersko-niemieckich cieniem kładzie się niedaleka wszakże przeszłość. Wspomnienia ostatniej wojny są w Holandii starannie pielęgnowane, jednak co znamienne wszystkie okropieństwa hekatomby związanej z II Wojną Światową, w pamięci przeciętnego Holendra czasów obecnych schodzą na plan dalszy z wyjątkiem rekwizycji rowerów.

Żarty na ten temat chyba nigdy nie ustaną – przy okazji każdej spornej sprawy słyszymy: „Ale najpierw oddajcie nasze rowery!”.

Postaramy sie pokazać jak Holendrzy przez pryzmat żartów widzą swoich „wschodnich sąsiadów” oraz jak zwykły Niemiec dworuje sobie ze znacznie mniejszego (terytorialnie) kraju „na polderach”.

Oczywiście Holendrzy, zresztą jak każdy naród, uważają, że ich poczucie humoru jest najlepsze i że holenderskie dowcipy są rewelacyjne. Jeśli nie śmiejesz się z nich to chyba jest coś nie tak...

Oto jeden ze sławnych kawałów o Niemcach:

Holender widzi faceta, który nabiera ręką wodę z kanału i ją pije. Podchodzi do niego i mówi:

- Hej, nie można pić tej wody, jest brudna i można się po niej rozchorować.

Facet podnosi głowę i pyta po niemiecku (okazuje się, że jest Niemcem):

- Co Pan powiedział?

- Żeby Pan użył obu rąk, tak będzie łatwiej!

W stosunkach niemiecko-holenderskich płaszczyzną na której rywalizują do tej pory jest piłka nożna. Tu nie ma przebacz! Rinus Michels, znakomity (niestety już nieżyjący) holenderski trener, noszący przydomek „Generała” powiedział kiedyś, że każdy mecz

z Niemcami nie jest zwykłym spotkaniem: „to jest wojna”. I każdy choć trochę znający historie rywalizacji sportowej tych dwóch potęg piłkarskich przyzna mi rację. Są to wydarzenia o których można powiedzieć wszystko oprócz tego, iż toczą się w przyjacielskich warunkach... Najbardziej spektakularnym przykładem tego jest sytuacja do której doszło podczas mistrzostw świata w roku 1990. Starcie o piłkę pomiędzy Frankiem Rijkardem a Rudim Vollerem skutkowało haniebnym zachowaniem obu wymienionych. Choć prawdę mówiąc to przykład ekstremalny.

Z żartobliwych przykładów można przypomnieć holenderską reklamę sprzed mistrzostw w RPA:

Grupa robotników przygotowuje szatnie dla piłkarzy, odmalowując ściany, sufit i wyposażenie w kolorze pomarańczowym. Praca skończona, można drzwi szatni zamknąć...i naszym oczom ukazuje sie wywieszka na drzwiach informująca, że w tym pomieszczeniu przebierać będą się ...piłkarze niemieccy;)

Inny żart dotyczący ostatniego finału piłkarskiego mundialu rozpowszechniany w Holandii:

Jak Holendrzy zareagowali na zwycięstwo Niemców z Argentyną?

Nie byli zaskoczeni, ponieważ ostatni raz, kiedy to Niemcy przegrali, a złoto pojechało do Argentyny...to rok 1945.

Niemcy mają w Holandii reputację narodu bez poczucia humoru. Oczywiście to nie prawda, Niemcy mają inne poczucie humoru. Śmieją się z innych rzeczy i w innym czasie. Nie będą robili sobie żartów w kontekście poważnych spraw. Lubią satyrę polityczną, której akurat Holendrzy nie bardzo znają. Niemcy chętnie opowiadają sobie kawały o Holendrach, a najchętniej o stylu jazdy Holendrów na niemieckich autostradach, ich umiłowaniu przyczep kampingowych. Holender w oczach Niemca to ciągle narzekający na złą pogodę malkontent, który przy okazji ciągle podkreśla, ze „Bóg wie wszystko, ale Holender wie lepiej”.

To także skąpiec, który będzie całą zimę spędzał w nieogrzewanym pokoju, przykręcając do maksimum kaloryfer, na głos jednak wyrażający opinię, że lepiej śpi mu się w zimnie. Do tego jeżdżący po całej Europie w kempingu, dla oszczędności wypełnionym zupkami w proszku.

Najbardziej znany dowcip niemiecki dotyczący Holendrów to:

Co otrzymuje w Holandii uczeń, który 3 razy oblał egzamin prawa jazdy?

1. Żółte tablice rejestracyjne.

2. Kamper z maksymalną szybkością 30 km/h.

3. Naklejkę na samochód NL (Never Learned = Nie nauczony).

Niemcy twierdzą, że holenderskie poczucie humoru nie istnieje (źródła donoszą, że zniknęło gdzieś w XVII wieku, ale wcześniej podobno miało się całkiem dobrze i było znane w całej Europie).

Podobno także zaczynają się śmiać z dowcipu dopiero 30 minut po jego opowiedzeniu.

Sądzimy jednak, że powyższe przykłady przeczą temu twierdzeniu. Zresztą czytelniku, osądź to sam!

Dla zainteresowanych prezentujemy top 10 najlepszych jarmarków bożonarodzeniowych:

1. Dusseldorf

2. Kolonia

3. Aachen

4. Oberhausen

5. Berlin

6. Munster

7. Dortmund

8. Bremen

9. Hannover

10. Stuttgart

Więcej informacji na stronie: http://www.kerstmarkt-duitsland.com/

Jeśli zaś chodzi o bliższe poznanie samych Niemców i ich zwyczajów, to polecamy wszystkim w tym świątecznym okresie odwiedzenie jednego z tzw. Weihnachtsmarktów (od niem. Weihnacht - Boże Narodzenie). Jest to tradycyjny jarmark bożonarodzeniowy, odbywający się w plenerze, w wielu miastach Niemiec. Typowy jarmark odbywa się na ulicach lub placach starszych części miast. Jarmarkom towarzyszą różnego rodzaju występy artystyczne, koncerty charytatywne, prezentacje np. szopek bożonarodzeniowych (często z żywym inwentarzem). Nie może na nich zabraknąć straganów oferujących ozdoby świąteczne, lokalne specjały kulinarne, wyroby rękodzielnicze itd. Jarmarki przyciągają co roku miliony turystów, w tym ogromne rzesze wielbicieli z Holandii. W internecie możemy znaleźć dziesiątki (jak nie setki) holenderskich stron polecających poszczególne jarmarki.