Nederlands Polski

„Mój wiatrak”

Czytając ostatnią (dwunastą) edycję Pracusia mimochodem zwróciłam uwagę na zaproszenie redakcji do wzięcia udziału w konkursie dotyczącym pracy w „wiatraku E&A”. Pomimo tego, że od kilku miesięcy nie jestem już pracownikiem E&A (obecnie pracuję w Belgii przez agencje t-interim), postanowiłam nakreślić kilka słów o doświadczeniach nabytych w czasie kilku lat mojej pracy dla
E&A. Na obrazku przedstawiającym młyn lub wiatrak (jak kto woli) E&A widzieliśmy wszyscy słynne już skrzydła napędzające to „przedsięwzięcie”. Skrzydła symbolizujące cztery faktory ułatwiające pracownikom tego „młynu” pracę i pobyt w Holandii: transport z i do Polski, darmowy transport do pracy, zakwaterowanie oraz ubezpieczenie zdrowotne na terenie Holandii.


Te cztery rzeczy ułatwiały mój pobyt w Holandii przez te lata, które tu spędziłam. Miałam okazję zapoznać się z warunkami panującymi u innych „pośredników”, pozostawiającymi wiele do życzenia... Myślę więc, że nie przesadzę stwierdzając, że „świadczenia” opisane jako skrzydła „wiatraka E&A” były zawsze na naprawdę wysokim poziomie. Ale nie o tym chciałam napisać. Chciałabym zwrócić uwagę twórcom „wiatraka E&A”, że pominęli kilka (w moich oczach) bardzo ważnych spraw!

Myślicie zapewne, o czym ona będzie teraz się rozwodzić?

Chciałam porostu przypomnieć o kilku sprawach, które „wiatrak E&A” czynią naprawdę wyjątkowym wiatrakiem.

Co prawda są to sprawy niezwiązane z sama pracą, ale związane jak najbardziej z naszym pobytem w Holandii. Mija już kilka miesięcy od kolejnych Świąt Bożego Narodzenia, w czasie których, jak co roku większość pracowników naszej firmy spędziło ten wyjątkowy czas z rodzinami, które przyjechały do Holandii (przepraszam, ale niech ktoś mi pokaże inną agencję zatrudnienia w Holandii, która od lat organizuje takie świąteczne spotkanie rodzin na swój koszt?).

W tym właśnie czasie po raz kolejny dyrekcja wyszła z ciekawą inicjatywą dla najmłodszych organizując fantastyczny wypad na nowo otwarty basen w Tilburgu. Wszyscy bawili się świetnie, a uśmiech nie schodził nikomu z twarzy. Po długo trwających harcach w wodzie nasze pociechy były tak wyczerpane i głodne, że większość dosłownie zasypiała w czasie powrotu do domu...

Żeby czas się nie dłużył naszym pociechom firma zorganizowała w tym okresie również inne „atrakcje”.

Dzięki uprzejmości szefostwa (Sjefa van Berkel oraz Petera Mathijssen) oddziału Albert Heijna w Tilburgu członkowie rodzin pracowników mieli okazję zapoznania się z tym centrum dystrybucji.

W ten sposób najbliżsi mogli zobaczyć jak wygląda praca mamy, taty lub małżonka/ ki.

Odwiedziny magazynu wzbudziły szczególne zainteresowanie zgromadzonych na miejscu dzieci przybylych z Polski:)

Po Świętach Bożego Narodzenia szybko zbliżał się Nowy Rok. W tym okresie nadszedł czas na trochę rozrywki dla dorosłych: wszyscy pracownicy mieli okazję wzięcia udziału w wielkiej Loterii Noworocznej! W każdym oddziale E&A losowano nagrody w wysokości 1000, - PLN. I tak jak w poprzednich latach, tak i tym razem początkiem stycznia 2014 roku 12 szczęśliwców odebrało swoje wygrane z rąk menedżerów swoich oddziałów (szkoda, że w tym czasie już nie pracowałam w E&A :) ).

Mogłabym tu jeszcze długo się rozpisywać o innych rzeczach, które E&A oferuje swoim pracownikom (takich jak kursy języka niderlandzkiego lub szkolenia w zakresie logistyki), ale chciałabym poświęcić jeszcze jedynie kilka słów na temat sprawy, która na mnie osobiście zrobiła największe wrażenie. Mowa o dorocznej zbiórce pieniędzy na jakiś szczytny cel. Osobiście brałam trzy razy udział w takich zbiórkach. Zbiórkach pieniędzy potrzebnych dzieciom naszych kolegów z pracy, które na daną chwilę znalazły się w dramatycznym położeniu zdrowotnym! Za każdym razem składaliśmy się na takie szczytne cele, a dyrekcja firmy podwyższała stawkę o kolejne pokaźne sumy pieniędzy. Za każdym razem udawało nam się uzbierać naprawdę solidne sumy tak potrzebnych pieniążków. I to dawało mi największą satysfakcję. Satysfakcję z tego, że jestem częścią czegoś ważnego, a zarazem tak bardzo potrzebnego. Wtedy naprawdę dało się odczuć tą prawdziwą polską solidarność wśród nas wszystkich.

Solidarność, której tak często nam brakuje w każdym kolejnym, zwykłym, szarym dniu!

To są właśnie rzeczy, które zawsze dodawały mi skrzydeł. Skrzydeł, które napędzały „mój wiatrak E&A”.

Od redakcji: spośród nadesłanych opowieści powyższe słowa zrobiły na nas największe wrażenie i z tego oto powodu postanowiliśmy zamieścić „opowieść Joanny” w pierwszej edycji pracusia.nl oraz wręczyć jej obiecaną nagrodę, czyli duuużą butelkę szampana:)

facebook